Czy to możliwe, aby z cichego chłopaka niemal z dnia na dzień stać się przebojowym łamaczem serc? Czy ktoś, kto jest oporny na uczucia, jest w stanie zapałać do drugiej osoby silnym uczuciem? Na to i wiele innych pytań odpowiedział autor w książce Pójdziesz ze mną?, którą rozpoczęłam rok i cieszę się, że udało mi się ją szybko skończyć.
Listopad był dla mnie przełomowym miesiącem, jeśli mówimy o literaturze. To wówczas po raz pierwszy sięgnęłam po powieść w której przeplatały się wątki miłosne i historyczne (mowa tu o Wiedźmach piwnych), a zaraz po niej przeczytałam książkę podróżniczą (Bike’owa podróż), a w grudniu nie przeczytałam nic. Poniekąd. Prawda jest taka, że zaczęłam dwie książki, ale musiałam je na chwilę porzucić.
Zegar tykał, a ja miałam świadomość tego, że już wkrótce przeczytam pierwszą powieść erotyczną (historia Greya jest mi jak dotąd zupełnie obca, sorki). Tym o to sposobem stałam się nie do końca szczęśliwą posiadaczką książki Konrada Reznowicza Pójdziesz ze mną? O tym, dlaczego jestem nieszczęśliwa dowiecie się za chwilę.
Tytuł: Pójdziesz ze mną?
Autor: Konrad Reznowicz
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 299
Kilka słów o autorze:
Konrad Reznowicz jest dziennikarzem, muzykiem i kabotynem. Pisze pod pseudonimem. Entuzjasta życia, kobieciarz, prowokator i deprawator. Powieść ta jest jego literackim debiutem.
Pójdziesz ze mną?
Pójdziesz ze mną? opowiada historię Konrada, który z nieśmiałego 21-latka lubującego się w masturbacji, niemal z dnia na dzień staje się podrywaczem, który zalicza wszystko co się rusza. Swój pierwszy raz zaliczył z prostytutką, a potem jego niepohamowana chęć zaspokajania wszelkich potrzeb poprzez seks prowadziła go od jednej kobiety do drugiej. Zero uczuć czy przywiązania. Prosty układ.
O ile zapewnia, że nie jest w stanie kochać, los podsuwa mu urodziwą Natalię, która szybko staje się jego całym światem. Nie brakuje im nic, zwłaszcza seksu. Z czasem okazuje się, że to tylko pozory, ponieważ ukochana Konrada nie potrafi poradzić sobie z diagnozą lekarską. Czuje się przez nią mniej kobieco i w krótkim czasie popada w depresję. Jej jedynym wybawieniem stał się alkohol, w którym każdego dnia topiła smutki. Nałóg sprowadził ją na samo dno. Chociaż główny bohater robił wszystko, aby ją z niego wyciągnąć, nie udało mu się uciec przed tragedią.
Po tym, jak główny bohater z dnia na dzień został sam, zaczął szukać pocieszenia między nogami innych kobiet. Nie miało dla niego znaczenia czy prześpi się z panną, mężatką czy prostytutką. To w seksie szukał ukojenia. Czy je znalazł? Tego dowiecie się czytając powieść Pójdziesz ze mną?
Moja opinia
Dość długo zastanawiałam się nad tym, jak podejść do tej recenzji. Wiadomo, to mój pierwszy raz z taką książką, więc nie do końca wiedziałam czego mogę od niej oczekiwać. Z ciekawości jeszcze dzisiaj rano spojrzałam na opinie innych i co tu dużo mówić, brzmimy jednogłośnie.
Zacznę może od plusów, bo niestety, ale jest ich niewiele. Sam pomysł na książkę bardzo mi się spodobał i wydaje mi się, że można go było świetnie rozwinąć. Poruszał naprawdę bardzo ciekawe tematy. Ja powiedziałabym, że na łamach kart poznajemy osobę silnie zaburzoną, która w krótkim czasie uzależnia się niemalże od wszystkiego. Konrad od gimnazjum stale się masturbował, a gdy po latach okazało się, że to dla niego za mało zaliczył swój pierwszy raz z prostytutką, po którym został nimfomanem. Później uzależnił się od Natalii, a myśli o niej stały się wręcz natrętne.
W książce pojawił się również kalejdoskop emocji, które chwilami faktycznie można było poczuć. Koniec bardzo mnie zaskoczył i nie ukrywam, że nieco się wzruszyłam. Tylko szkoda, że zaraz po tym wracało obrzydzenie.
Minusy Pójdziesz ze mną?
To, co najbardziej nie spodobało mi się w tej pozycji, to język autora. Nie jest dla mnie problemem czytać pozycje, które obfitują w wulgaryzmy, nie mniej jednak w tej książce jest ich o wiele za dużo.

Na łamach Pójdziesz ze mną nie brakuje również scen erotycznych. Pojawiają się niemal w każdym rozdziale, których jest tak dużo, że po 30 już przestałam na to zwracać uwagę. Niby seksu nigdy dość, ale jednak tutaj opisy nie były rozbudowane, a każdy stosunek wyglądał praktycznie tak samo. Zdaję sobie sprawę z tego, że to były zbliżenia spontaniczne, jednak brakowało w nich pewnej pikanterii.
Na sam koniec postanowiłam podzielić się z Wami moją bardzo subiektywną opinią. Nie podobało mi się również to, że główna postać została nazwana tak samo, jak autor powieści. Dlaczego? Bo odniosłam wrażenie, że twórca książki używając względem swojego bohatera określeń sugerujących, że Konrad ma olbrzymiego penisa, próbuje podbudować swoją samoocenę. Tym bardziej, że przez te 299 stron to określenie przewijało się nieskończoną ilość razy. Serio. Chwilami miałam wrażenie, że ta olbrzymia kuśka (kto mówi na męski narząd rozrodczy kuśka?!) zacznie tym wszystkim pannom wychodzić gardłem.
Mimo wszystko zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę. Tylko w ten sposób możecie przekonać się czy takie pozycje przypadną Wam do gustu. Nie zrażajcie się tylko i sięgajcie również po innych autorów. Ja tak zrobiłam i przepadłam!